Wtorek - dzień bałwana i kulig

22:55 o 22:55


Rano byliśmy na górce. Robiliśmy bałwana, był śmieszny, uśmiechnięty. Miał czapkę, szalik… Aaaa… był koń, który woził drewna. A z tego bałwana robiliśmy trzy duże kule. Bałwan miał twarz z patyka i z kamieni. Miał nos jak u Pinokia, miał miotłę, no i to wszystko.



Zapraszamy na krótki wykład z bałwanologii :)

Film jest jedynym zarejestrowanym instruktarzem w historii tej, jakże skomplikowanej dziedziny promowanej przez Instytut Aktywności Ruchowej na Śniegu (ARŚ)



Po obiedzie był kulig. Ja prowadziłem konie, jak woźnica. Były duże sanie. Za saniami były normalne sanki. Było wesoło, śpiewaliśmy. Pękłem ze śmiechu! Dziękowałem woźnicowi za kulig. Był kulig wspaniały i udany. Po kuligu był spacer przed siebie do ośrodka.



Był odpoczynek, pamiętam była kolacja. Na kolację były sałatki co my robiliśmy. Moja pierwsza sałatka była z kukurydzy, z anananasu i tuńczyka. Ja pokroiłem je w kosteczki, wsypałem do miski, mieszałem majonezem. Wyglądało bombowo przepyszność. Mi tą sałatkę pomógł Alek. Dziewczyny też robiły sałatkę. Robiły sałatkę z pomidorów i fetą. Był dziwny smak, ale też był pyszny. Pan kucharz i pani kucharka też skosztowali naszych sałatek. Jak było gotowe, wołaliśmy wszystkich na kolację niespodziankową.



Po kolacji był konkurs śpiewania. Nie wiem czy wygrałem, ale może wygram. Śpiewałem pieśń żydowską, tam gdzie zawsze śpiewam w synagodze. Słuchałem jak oni śpiewali. Wygłupiałem się z Michałem i z Eweliną. To wszystko.



Daniel Krajewski